Pierwsze zderzenie z parkami naturalnymi USA miałam przedzierając się przez monotonne Wielkie Równiny (Great Plains). Ogromna kraina przebiegająca przez aż siedem stanów zachęca m.in. do wizyty w Parku Narodowym Badlands, do eksploracji Czarnych Gór (Black Hills) ze słynną Mount Rushmore, a w międzyczasie do podpatrywania jak żyją wszędobylskie pocieszne pieski preriowe.
Naszą stacją wypadową było Rapid City – miasto zupełnie niczym się niewyróżniające, więc nie będę się o nim dużo rozpisywać. Po prostu kolejne amerykańskie średniej wielkości miasteczko.
Park Narodowy Badlands – znajduje się w południowo zachodniej części Dakoty Południowej. Jak w większości parków USA, co chwila mijamy przeróżne dzikie zwierzęta (bizony, lisy, tchórze czy owce kanadyjskie). Najbardziej spektakularne jest uksztaltowanie terenu. Nierówności stworzone przez tysiąclecia działania żywiołów powodują, że tych ziem nie da się w żaden sposób zagospodarować. Stąd też pochodzi nazwa Badlands – Złe Ziemie. Park jest otwarty całą dobę a wejściówki kosztują 7$/osobę lub 15$/samochód i są ważne przez tydzień. Do pieszych wędrówek są wyznaczone specjalne szlaki, z których mając perspektywę spotkania oko w oko z wężami nie odważyłam się zbaczać:) Planując trasę dobrze jest zacząć od Badlands, bo mimo tego, że jest parkiem ciekawym – to po wizytach w sławniejszych miejscach, może już nie robić takiego wrażenia. Dla osób potrzebujących dokładniejszych informacji podaje link do aktualnej broszury: Badlands Visitor Guide
Jestem autorem i posiadam prawa do wszystkich prezentowanych tutaj zdjęć.