Najbardziej znaną trasą rowerową w okolicach Wiednia jest Neusiedler See-Radweg (B10). Do przejechania mamy 133 km pięknej natury, z czego 33 km znajduje sie już na terytorium Węgier. B10 jest dobrym pomysłem na weekendowy wypad połączony z kąpielami i plażowaniem. Trasa jest stosunkowo łatwa do pokonania, nie jeżdżą nią samochody, także nawet początkujący rowerzyści nie będą mieli problemów.
Niewielka odległość od Wiednia powoduje, że na Neusiedler See-Radweg jeżdżę często i z wielką ochotą. Rano pakuje do plecaka prowiant i ciuchy na przebranie i startuje rowerem na główny dworzec (Hauptbahnhof). Na wyjazd w tym kierunku jest wielu chętnych, więc, aby zająć miejsce w specjalnym przedziale rowerowym trzeba trochę się przepychać 😉 Pociąg dojeżdża do przystanku Neusiedl am See, to tam ma swój początek i koniec zataczająca pętle wokół jeziora trasa B10. Jest tu także wypożyczalnia rowerów.
Niestety droga rowerowa nie znajduje się bezpośrednio przy brzegu jeziora, ale za to możemy poobserwować piękną roślinność. Jadąc tą trasą, robiłam wiele przerw, ale nie ze zmęczenia, a po to żeby porobić kilka fotek. Okazji do tego było naprawdę wiele. Ciekawą opcją są wieże obserwacyjne, które stanowią doskonale punkty widokowe. Wzdłuż całej trasy znajdują się małe winiarnie i gospody. Co chwila mijam innych rowerzystów, niektórzy odpoczywają lub robią pikniki w zbudowanych specjalnie do tego celu altankach. Poza tym trzeba uważać, bo często na drogę wybiegają zwierzęta.
Pierwszą miejscowością, do której dojeżdżam jest Podersdorf. Miasteczko jest bardzo popularnym miejscem wypoczynkowym. Za jedyne 4 Euro dziennie można uprawiać tu praktycznie każdy sport wodny. W sezonie taką samą kwotę zapłacimy za wstęp na plażę a poza sezonem wejściówka jest darmowa. Bardzo często kartę wstępu dostajemy gratis w pakiecie z noclegiem. Co kilkanaście metrów oferują nam pokoje lub wynajem rowerów. Podersdorf jest początkiem wielu rowerowych szlaków. W samym mieście znajdziemy kilka knajpek, sklepów oraz molo zakończone latarnią morską. Dodatkową atrakcją, którą szczyci się miasto jest zabytkowy młyn. W godzinach południowych skorzystałam z rejsu statkiem szczęśliwie trafiłam na nieznaną mi bliżej rocznice, więc ta usługa była darmowa:) Jedyne, co mnie tu zawiodło to życie nocne. Około północy wszystko zamiera, zamykane są większość barów i knajpek. Ale dla chcącego nic trudnego:)
Po krótkim plażingu, nie mogę wysiedzieć w miejscu, wyruszam do oddalonego o 25km Illmitz, który jest typowo austriackim, małym miasteczkiem. (po jakimś czasie wszystkie już wyglądają tak samo). Niestety nie jest wiele tutaj do zobaczenia, można się napić bogatą w minerały wody, dostępna za darmo na centralnym skwerze. Illmitz leży na wysokości 117 metrów i jest najniżej położonym miastem Austrii.
Na następny dzień ruszam do oddalonej o 65 km miejscowości Rust. Pogoda dopisuje, więc i droga jest bardzo przyjemna. Atrakcją miasteczka są bociany, które przylatują do Rust pod koniec marca i zostają tutaj do sierpnia. Ptaki te są uważane przez mieszkańców za symbol szczęścia, dlatego na większości domów umieszczono metalowe platformy, które mają pomóc bocianom przy zakładaniu swoich gniazd. Najstarszym kościołem w Rust jest Fischerkirche stojące przy Rathausplatz. Znajduje się tutaj także promenada no i oczywiście kąpielisko.
Jeśli ktoś się wybiera w stronę granicy węgierskiej to należy ze sobą wziąć ważny paszport lub dowód osobisty. Ja wróciłam z Rust statkiem do Podersdorf.
Neusiedler See-Radweg jest naprawdę bardzo fajną, lekką i bardzo urodziwą trasą. Polecam każdemu, nawet ludziom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z rowerem.
Najlepiej wystartować z Wiednia. Najlepszą opcją będzie zakup biletu „Einfach-Raus-Radticket” za 45 Euro. Bilet jest dla 2-5 osób i ważny jest cały dzień do następnego dnia 3 nad ranem. (www.oebb.at) Podróż z Wiednia zajmuje ok 50 minut. Noclegi można zarezerwować na stronie www.neusiedler-see.at. W sezonie warto nie czekać z tym do ostatniej chwili. W zimie większość hoteli jest zamknięta. Co roku pod koniec sierpnia albo na początku września rozgrywane są zawody triatlonowe.
Wygląda na piękną i przyjemną trasę. Ja zwykle szukam tych mniej wymagających (mam wrażenie, że blogerzy, a szczególnie sakwiarze, to sami terminatorzy ;)), więc zanotuję na przyszłość 🙂
@Gosia, ter-mi-na-to-rzy?! 😯
Na rowerze wprawdzie nie jeżdżę, ale trasa faktycznie wydaje się ładna, a miasteczka bardzo klimatyczne.
Wygląda na bardzo przyjemną trasę rowerową! Ciekawa tylko jestem na jaką kwotę mniej więcej trzeba przygotować się za wypożyczenie tam roweru. Niestety moja kochana holenderka została w Polsce, bo jest piękna ale tak duża, że nie chce mi wejść do auta 🙁
Ceny sa rozne, wahaja sie od 8 euro na dzien do 20 na 3 dni:)