Niecałe 40 km od Barcelony, na wzgórzu o tej samej nazwie stoi klasztor benedyktyński Montserrat (Monasterio de Montserrat). Dzięki malowniczemu położeniu oraz figurce Matki Boskiej z Dzieciątkiem (la Moreneta) jest to jedno z najsławniejszych celów pielgrzymek w Hiszpanii.
Wczesnym rankiem z lekko naładowanym plecakiem wybrałam się na Plaça Espanya skąd jedzie bezpośredni pociąg do Montserrat. Pociąg linii R5 w kierunku Manresa odjeżdżał co godzinę (pierwszy 8:36) i kosztował 19 Euro w obie strony. Można też kupić Combo-Ticket (http://www.fgc.cat/eng/bitllets_oci_turisme.asp) zależy, kto co chce zobaczyć. Ogólnie bilety łączone są bardzo opłacalne. Pracownik kolei, którego spotkałam tuż obok peronu udzielił mi bardzo kompetentnych i wyczerpujących informacji. Aktualne, ceny, rozkłady jazdy znajdziecie na http://www.fgc.cat/eng/bitllets_oci_turisme.asp. Podróż trwała trochę ponad godzinę.
Istnieją dwa sposoby aby dostać się na wzgórze pierwsza to kolejka linowa Aeri – wtedy wysiadamy na przystanku Aeri de Montserrat , oraz zębata kolej – Funicular Cremallera, która swój bieg zaczyna stacje dalej (nazwa przystanku Monistrol). Osobiście polecam kolejkę linową – większa atrakcja i piękniejsze widoki.
Na górze oprócz samego klasztoru jest restauracja, muzeum i interaktywna wystawa poświęcona życiu mnichów (więcej informacji na stronie: http://www.cremallerademontserrat.cat/website_cremallera/eng/montserrat_audivisual.asp).
Dodatkowo możemy skorzystać z dwóch następnych zębatych kolejek do kaplicy Santa Cova, oraz na położony 1000m nad poziomem morza szczyt z punktem widokowym.
Korzystanie z kolejki do Santa Cova nie jest zbyt opłacalne, ponieważ pokonuje ona tylko krótki odcinek trasy. Poszłam więc o własnych siłach, tym bardziej że po drodze mijałam tzw. Rosari Monumental, następne rzeczy warte zobaczenia. Są to rzeźby religijne usytuowane na drodze prowadzącej z klasztoru Montserrat do Santa Cova, gdzie znaleziono figurę Matki Boskiej w 880 roku.
W końcu dotarłam do Santa Cova, na miejsce, gdzie miano odnaleźć figurkę Virgen de Montserrat. Tuż obok mieści się kaplica z reprodukcją tej rzeźby. Legenda głosi, że gdy ją odnaleziono i próbowano poruszyć, ta ani drgnęła. Uznano to za pierwszy z wielu cudów. Dziś ściągają tu tłumy, aby pomodlić się o zdrowie. Ci, którzy je odzyskali, zostawiają w podzięce najróżniejsze wota.
Po męczącej drodze powrotnej czas na chwilę oddechu, uzupełnienie płynów i napełnienie żołądka…
Ostatnim etapem podróży jest szczyt z punktem widokowym , na który dostałam się zębatą kolejką Sant Joan. Jeśli ktoś dysponuje odrobiną wolnego czasu, polecam widokową trasę do groty pustelników, do której wejście jest właśnie na tym szczycie.
Po miłym i urozmaiconym dniu na Montserrat udałam się w podróż powrotną do Barcelony, do dzielnicy La Barceloneta, aby popijając sangrię, cieszyć się ostatnimi chwilami w przepięknej stolicy Katalonii.