Jedną z największych atrakcji Krety jest wędrówka przełęczą Samarii. Szlak rozpoczyna się w Omalos, w miejscu Ksiloskalo, na wysokości ok. 1230 m n.p.m., a kończy w wiosce Ajia Rumeli. Do wąwozu można dojechać na własną rękę bądź wykupić wycieczkę zorganizowaną – koszt dla osoby to ok. 45 euro.
Chętni do wyprawy po najdłuższym kanionie w Europie muszą bardzo wcześnie wstać. Ta wyprawa to naprawdę nie przelewki, schodząc w głąb warto zaopatrzyć się w dobre buty, ochronę przed słońcem, wodę i coś na ząb. Trasa przygotowana jest do przyjęcia tłumów turystów, w głównych punktach znajdują się rynienki z pitną wodą, toalety oraz ławki do odpoczynku.
Pełnowymiarowa wyprawa trwa ok. 5–6 godzin (18 km). Osoby dysponujące ograniczonym czasem mogą poznać walory wąwozu, wchodząc od strony Ajia Rumeli . Taka skrócona trasa ma ok. 2 km długości.
Dla mnie najżmudniejsze było przejście pierwszego odcinka wąwozu, gdzie przez dobrą godzinę bez przerwy schodziłam wąską ścieżką umacnianą drewnianymi belkami. Prawdziwy wąwóz możemy tak naprawdę zobaczyć dopiero od strony osady Samaria, gdzie wysokie pionowe ściany niemalże się ze sobą stykają. Najwęższy punkt wąwozu ma zaledwie 3,5 m szerokości – to Sideroportes, czyli „Stalowe Wrota”, za którymi przełęcz ponownie rozszerza się w rozległą dolinę.
Niesamowity wąwóz wyrzeźbiła woda, a wdzięcznym tworzywem był dla niej miękki wapień. Zbocza są bardzo wysokie, a droga usłana kamieniami. Trzeba bardzo uważać, żeby się nie potknąć, dlatego robiąc zdjęcia, najlepiej przystanąć. Park Narodowy jest także jedynym miejscem, gdzie występuje dzika koza zwana kri-kri, będąca symbolem Krety.
Odwiedziłam wąwóz wiosną, była to więc dla mnie mokra przygoda. Topniejący śnieg w górach Lefka Ori utworzył na przejściach w wąwozie szybko płynący strumień, przez który wielokrotnie trzeba było się przeprawiać to na jeden, to na drugi brzeg.
Przy wyjściu z wąwozu znajduje się kawiarnia, gdzie można chwilę odpocząć, napić się piwa lub soku pomarańczowego, nabrać sił i ruszyć w trzykilometrową drogę do Ajia Rumeli. Zmęczeni i wygodni mają szansę pokonać tę trasę minibusem za drobną opłatą. Ajia Rumeli jest typowym maleńkim miasteczkiem turystycznym z wieloma restauracyjkami oferującymi lokalne przysmaki, można więc zjeść zasłużony obiad, można też kupić pamiątki, popływać w morzu, a potem udać się w drogę powrotną promem do miejscowości Sougia lub Chora Sfakion.
Nie będę owijać w bawełnę – mordercze tempo, które sobie narzuciłam (praktycznie nie robiłam żadnych przerw), wysoka temperatura i wyboista ścieżka zafundowały mi na drugi dzień bolesne zakwasy, lecz lazurowe morze, błogie lenistwo i drink na plaży szybko zregenerowały moje siły.
Informacje praktyczne:
- bilet wstępu – 5 EUR (studenci – 2,5 EUR, dzieci do 15 lat – bezpłatnie)
- zabierz ze sobą jedzenie – w wąwozie nie ma możliwości zakupu posiłków
- dobre buty i ochrona przed słońcem to podstawa
- zabierz ze sobą wodę
- warto skorzystać z oferty lokalnego biura (w przypadku wynajętego samochodu trzeba wrócić po auto do miejsca gdzie się rozpoczeło szlak)
ja kocham Grecję i mogłabym tam jeździć co roku…ma tak wyjątkowy klimat,że nie da się tego opisać, jeśli się nie przeżyje…:)